wtorek, 24 maja 2016

Przestała dymić, o Batmanie i nasza-trasa!

Zacznę od dobrych wiadomości - nasz Pegaz przestał dymić (prawdopodobnie olej, który spadł do cylindra podczas pożaru, wypalił się, a głowica i zawory mają się całkiem dobrze)! Poza tym, po zrobieniu wczoraj 'na próbę' 170 km (dziękujemy wujkowi Ryszardowi i cioci Eli za miłą wizytę) odkryliśmy, że oleju nie ubywa wcale.
Oznacza to, że:
J  -  E  -  D  -  Z  -  I  -  E  -  M  -  Y!



Teraz trochę o moto-ubiorze. Jest taki kawał z brodą:
Dlaczego Batman miał piątkę z wuefu? Bo nosił strój!
Uważam, że ten komiksowy superbohater powinien być wzorem do naśladowania dla każdego motocyklisty. Za każdym razem, gdy nie ubierasz ochraniaczy - kusisz los. Pomijam już ludzi jeżdżących bez kasku. Wolna wola, do momentu, gdy coś się stanie.

Moje obie gleby na motocyklu wydarzyły się, gdy akurat stwierdziłem, że nie jestem przecież kiepskim kierowcą i 'nic się nie stanie, gdy przejadę sobie kawałek w ciuchach codziennego użytku'.

Pierwsza miała miejsce na początku, gdy oszczędzałem na wszystkim, byle mieć maszynę (zresztą, kupiłem nawet gmole dla niej w razie wypadku, a żal mi było bejmów na nakolanniki). Gmole spełniły swoją funkcję - Peggie wyszła z tamtego szlifu bez szwanku, a ja do teraz czuję w prawym kolanie zmiany pogody (niby ciekawa funkcja, gdyby nie ból temu towarzyszący) i zbiedniałem o 500 zł na rzecz Skarbu Państwa od bardzo uczulonych na motocyklową brać policjantów za rzekome zagrożenie w ruchu drogowym (szlif na niezamiecionym z szosy piasku przy zawrotnej prędkości 30-40 km/h na pustym pasie ruchu).

Najświeższa gleba odbyła się w zeszły piątek, gdy odbierałem motocykl od mechanika. Zamiast pojechać po pracy do domu, odpocząć po 11-godzinnej zmianie i wrócić następnego dnia w pełnym rynsztunku bojowym, wolałem wypożyczyć od mechanika kask i jechać 'na przypał' w cienkich winylowych rękawiczkach (dzięki Bogu miałem chociaż tyle rozsądku), skórzanej kurtce bez ochraniaczy i spodniach - ni to jeans, ni to sztruks, nie znam się, w każdym razie protektori niet. Kierowca przede mną jechał dużym SUVem z przyczepką, siąpi deszcz (pierwsze 30 minut opadu, gdy brud z jezdni tworzy warstwę poślizgową jest najgorsze), światło zmienia się na żółte, obaj utrzymujemy równą prędkość 50 km/h, myślę 'z tą przyczepką pewnie przejedzie na żółtym, to ja sobie wyhamuję i przed światłami stanę spokojnie'. Kierowca SUVa najwyraźniej przyjął inny tok myślenia niż ja - dał po heblach, więc ja też po heblach, pomimo usilnych prób hamowania pulsacyjnego nadal bardziej motocykl ma kontrolę nade mną niż na odwrót. Ten moment, gdy obracasz się przez lewe ramię, a Twoje tylne koło próbuje Cię wyprzedzić...

Reasumując po szlifie:
  • zbite lewe kolano
  • zbite prawe ramię
  • obdarty naskórek na prawej ręce
  • niesprawny prawy podnóżek pasażerki
  • zbity prawy kierunkowskaz
  • obtarty nieswój - pożyczony kask (szyba do wymiany)


Czy było warto igrać z ogniem? Na pewno nie - ambitne plany o codziennej ogólnorozwojówce (klata, plecy, barki - od tego są ciężarki) przed wyprawą poszły w siną dal, zamiast nich pozostała nadzieja, że maść na stłuczenia i regularne rozciąganie obolałych kończyn zniweluje ból do czwartku. W przeciwnym razie będziemy musieli znaleźć sponsora wśród producentów w/w maści.


Dobra, zmieniam temat na weselszy. Prezentujemy oficjalną ramową, niekoniecznie dokładną ani szczególnie przemyślaną, mapę, a zarazem coś jakby harmonogram naszej wyprawy!



Nie regulujcie odbiorników, zostańcie z nami!
B.

PS: Jakbyście chcieli nas odprowadzić do granic miasta/gminy Swarzędz lub powiatu poznańskiego lub dokądkolwiek indziej, to piszcie/dzwońcie do nas!

2 komentarze:

  1. Widzę, że mój pomysł odnośnie "odprowadzenia" się przyjął?
    Może i mi się uda, jak jutro wypali!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna trasa, kiedyś muszę to powtórzyć.

    OdpowiedzUsuń