poniedziałek, 30 maja 2016

Dookoła Polski dzień piąty - wciąż Bielawa, mechanik

Dziś sądny dzień. Za chwilę wychodzimy z domu i pchamy Peggie do mechanika. Od jego werdyktu będzie zależała pomyślność naszej wyprawy. Trzymajcie kciuki, żeby zgodził się zabrać za Pegazę jeszcze dzisiaj!

Jako, że nawet najbardziej optymistyczny wariant, który przewidujemy, zakłada, że mechanik będzie potrzebował kilku godzin na naprawę naszego motocykla, plan na dziś jest taki: łapiemy stopa i jedziemy zwiedzić kopalnię węgla w Osówce.

10:00 - Czekamy na mechanika. Warsztat podobno czynny od 10:00, nikogo nie ma (według googli od 9:00). Udaje nam się dodzwonić, dobra wiadomość jest taka, że mechanik ma DOKŁADNIE TAKI MOTOCYKL JAK MY, więc zna się na tym modelu.
W logo serwisu Pegaso ^^
Rzeczywistość jest jednak brutalna - ów jegomość do pracy przyjdzie dopiero po obiedzie tj. musimy czekać do 14:00.


11:00 - Do Osówki już raczej nie zdążymy, także czas umilamy sobie w sklepie kawowym Tomka, który częstuje nas meega pyszną kawą. Zbiory ma naprawdę imponujące, a wszystkie produkty sprowadzane prosto z Włoch ♡


Chcecie kupić swietna kawę? Wchodźcie na www.caffemio.net !

14:00 - jemy knysze (taki rodzaj pity) z kotlecikami bielawskimi. Mniam.



14:30 - zwiedzamy Muzeum Ziemi Bielawskiej - kapsuła czasu pełna przedmiotów należących do ubiegłej epoki.



A tu ciekawostka i propozycja na obrus do kuchni (podpisano: Baran):


15:30 - mechanik faktycznie ma ten sam model motocykla. Odnalezliśmy w tym palec Boży - udaje się nam go przegadać, żeby zrobił wyjątek od 'teraz naprawiam tylko skuterki i stodwudziestkipiątki' i bierzemy się za diagnostykę. Tu Peggie pod kroplówką:


Trzymajcie kciuki (w wersji świeckiej) lub po prostu módlcie się za pomyślną naprawę, to ruszymy jutro dalej!

18:30 Po sprawdzeniu wszystkich możliwych opcji, mechanik załamuje ręce, mówiąc, że jego motocykl też zachowuje się w podobny sposób (gaśnie przy niskich obrotach) i że nie wie, co to może być.

Efekt: Wiemy na pewno, co Peggie nie dolega, teraz chcielibyśmy dowiedzieć się, co jej dolega i jak możemy to naprawić.

Mechanik odsyła nas do innego, urzędującego w pobliskiej miejscowości, który być może coś poradzi. Ma czynne do 19:00. Po krótkiej rozmowie telefonicznej, Baran wsiada na motór i jedzie do niego. Owca z racji swojej wątpliwej przydatności w warsztacie, a głównie ze względu na fakt bycia ubraną w krótkie spodenki, czeka w Bielawie.

19:30 Wizyta u drugiego mechanika okazała się porażką. Pomarudził, że niby motocykl w fatalnym stanie bla bla bla i odesłał nas z kwitkiem.

Polecono nam jeszcze jedną osobę, więc przedzwonimy jutro rano, ale na ten moment zdecydowaliśmy, że nie ma sensu tułać się po nieznanych warsztatach i wydawać piniądz bez gwarancji, że w ogóle uda się to od ręki naprawić.

W CIĄGU DWÓCH DNI WRACAMY DO DOMU. Bagaże odsyłamy pocztą, a sami, na odciążonym motocyklu obieramy kierunek Swarzędz. Po powrocie umawiamy Pegaza na wizytę w zaufanym serwisie. Pieniądze, których nie zdążyliśmy wydać, odkładamy na lokatę. Polskę spróbujemy okrążyć za rok - na Pegazie albo bez niego. 

Co będziemy robić przez resztę urlopu? Może Wy nam coś podpowiecie? 

Tymczasowo zamierzamy się odstresować, spędzając prawdopodobnie ostatni wieczór w Bielawie przy gyrosie, piwie i dobrym filmie.

Bez odbioru, 
Baran i Owca.





2 komentarze:

  1. Cóż, współczuję, zapowiadało się świetnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. No cóż, życie się nie kończy, spróbujemy za rok :)

      Usuń